W tym roku ze względu na okoliczności związane z pandemią koronawirusa tradycyjne Groby Pańskie nie są często nawiedzane. W świątyniach może przebywać do 5 osób modlących się. W Warszawie w wielu miejscach zrezygnowano z przygotowywania Grobu Pańskiego. Tam, gdzie zostały przygotowane, przeważają raczej klasyczne motywy. W archikatedrze instalacja stawia pytanie o wiarę, a w Obraz Jezusa, przygniecionego do ziemi ciężarem krzyża, zdaje się przesłaniać to wszystko, co w relacjach Ewangelistów tchnęło pogodą i weselem, budziło nadzieję i wnosiło światło. Co pozostaje z Dobrej Nowiny, z radosnego posłannictwa; co się staje ze wspomnieniami z Betlejem, Kany, Betanii…? Bóg pracował przez 6 dni, aby stworzyć świat, a 7 dnia odpoczął. To zapowiada, że człowiek będzie przez 6000 lat pracował w trudzie, aby żyć (1 Moj. 3:17-19). Przez 6000 lat Ziemia będzie przeklęta z powodu grzechu. Potem przyjdzie Jezus i rozpocznie się siódme tysiąclecie – tysiącletnie królestwo (Obj. 20:1-6). Grobowiec został otwarty po raz pierwszy od wieków w październiku 2016 roku. Wtedy kaplica go otaczająca przeszła gruntowną renowację wykonaną przez zespół specjalistów z Narodowej Politechniki Ateńskiej. Pobrano próbki zaprawy, a teraz ogłoszono wyniki analizy. Nieznana biografia Jezusa. 30 września 2011, 08:43. FACEBOOK. X. KOPIUJ LINK. Zgodnie z treścią ewangelii Jakuba Chrystus urodził się nie w stajence, a w grocie. Józefa przedstawia jako starca, który miał liczne potomstwo z inną żoną. Zaawansowany wiek Józefa miał zapewnić "czystość" Marii. Vay Tiền Nhanh Ggads. W porównaniu z Cezareą Jerozolima nie miała wielu atutów. W początkach IV wieku była niepozorną mieściną, leżącą na uboczu imperium, z dala od głównych szlaków handlowych. Wystarczył jeden przedsiębiorczy biskup, żeby wszystko się zmieniło. Rankiem 7 maja 351 r. mieszkańcy Jerozolimy byli świadkami niezwykłego zjawiska. Na niebie nad miastem pojawił się ogromny krzyż. Widoczny przez kilka godzin miał się rozciągać między Golgotą i Górą Oliwną i lśnić jaśniej niż słońce. Ludzie byli tak przerażeni, że niemal wszyscy natychmiast pobiegli do kościoła. Panice trudno się dziwić. Starożytni – nie tylko poganie, ale także chrześcijanie – do cudownych znaków podchodzili z całą powagą. Taki fenomen musiał zostać uznany za zapowiedź niezwykłych wydarzeń. Co lepiej znający Pismo Święte mogli nawet pamiętać słowa Jezusa z Ewangelii św. Mateusza, że krzyż na niebie będzie znakiem powtórnego przyjścia Mesjasza, a co za tym idzie – końca świata. Świetnie wiedział o tym biskup Jerozolimy Cyryl. Uznał, że o wydarzeniu tej wagi natychmiast należy poinformować cesarza Konstancjusza II. Napisał więc list, w którym szczegółowo zrelacjonował pojawienie się znaku i ostrzegał, by władca przygotował się na koniec świata. Ale świetlisty krzyż nie jest jedynym, o którym Cyryl wspomina. Niejako przy okazji biskup chwali się, że kościół w Jerozolimie przechowuje bezcenną relikwię – prawdziwy krzyż – ten, na którym umarł Jezus. Na dodatek, według Cyryla, miał go odnaleźć ojciec Konstancjusza, Konstantyn Wielki. Pozornie wszystko się zgadza. Konstantyn, pierwszy cesarz chrześcijanin, ufundował w Jerozolimie wspaniały kościół, zwany dziś Bazyliką Grobu Świętego. Wzniesiono go w miejscu, w którym miały się znajdować Golgota i grób Jezusa. Tam także, według późniejszych legend, odnaleziono ukryty przez setki lat krzyż. Choć sam Konstantyn nigdy nie był w Jerozolimie, to Cyryl zapewne przypisał mu znalezisko jako inicjatorowi prac wokół grobu Jezusa. Problem w tym, że nic nie wskazuje, by podczas nich dokonano takiego odkrycia. Ba, nie jest nawet pewne, czy krzyż odnaleziono za życia cesarza, który zmarł w 337 r. Skąd te wątpliwości? Przede wszystkim stąd, że o działalności Konstantyna w Jerozolimie wiemy całkiem sporo, ale na temat krzyża dostępne nam źródła milczą. Poszukiwania grobu Jezusa rozpoczęto z rozkazu Konstantyna w 325 lub 326 r. Pierwszym krokiem było usunięcie wznoszącej się na usypanej z ziemi i kamieni gigantycznej platformie świątyni Afrodyty i boskiego Hadriana. Przykrywała ona miejsce, w którym, jak sądzono, znajduje się święty grób. Prace prowadzono z dużym rozmachem. Biskup Cezarei, Euzebiusz, biograf Konstantyna i historyk Kościoła, twierdzi, że ziemię spod świątyni bogini miłości uznano za „skażoną nieczystością kultu demonów”. Cesarz miał nakazać jej usunięcie i wywiezienie jak najdalej od placu budowy. Gdy tylko udało się tego dokonać, odnaleziono „czcigodne i najświętsze świadectwo zbawczego zmartwychwstania”, czyli grotę, w której miał zostać pochowany Jezus. Euzebiusz szczegółowo relacjonuje przebieg budowy bazyliki, która z rozkazu cesarza miała być „piękniejsza od wszystkich kościołów, jakie by tylko były na całym świecie”. Opisuje też wizytę w Palestynie cesarzowej Heleny, matki Konstantyna, i ufundowane przez nią kościoły na Górze Oliwnej i w Betlejem. Słowem nie wspomina jednak o tym, by cesarz bądź jego matka odnaleźli w Jerozolimie relikwię krzyża. Trudno sobie wyobrazić, by ów skrupulatny historyk i biskup leżącej niedaleko Jerozolimy Cezarei Palestyńskiej nie słyszał o wydarzeniu tej miary, gdyby rzeczywiście zaistniało. Czy zatem Cyryl kłamał w liście do Konstancjusza? Nie jest to oczywiste. Zdaniem niektórych historyków Euzebiusz po prostu przemilczał odnalezienie krzyża. Co mogło nim kierować? Z jednej strony teologia. W swoich rozważaniach Euzebiusz skupiał się na olbrzymiej roli, jaką dla chrześcijan miało zmartwychwstanie Chrystusa, a do jego śmierci na krzyżu nie przywiązywał dużej wagi. W relacji o budowie Bazyliki Grobu Świętego. wyraźnie koncentruje się na grocie, w której miał zostać złożony i zmartwychwstać Jezus, a zupełnie pomija Golgotę, która także znajdowała się w obrębie zbudowanego przez Konstantyna kościoła. Nie mniej ważna od teologii mogła być jednak kościelna polityka i ambicje. Euzebiusz jako biskup Cezarei Palestyńskiej na pewno nie był zainteresowany dodawaniem Jerozolimie prestiżu, jakim niewątpliwie było posiadanie relikwii krzyża. Dlaczego? Tak się składa, że biskupi Cezarei i Jerozolimy toczyli zażartą walkę o wpływy oraz władzę. By zrozumieć naturę tego konfliktu, trzeba przypomnieć, że do momentu, w którym Konstantyn zainteresował się Jerozolimą, Cezarea była najważniejszym chrześcijańskim miastem Palestyny. Tutejsi biskupi cieszyli się statusem metropolitów, co oznacza, że biskupi okolicznych miast uznawali ich pierwszeństwo, a także niekwestionowany autorytet. Jako przywódcy silnej gminy chrześcijańskiej w ludnym i bogatym portowym mieście, które na dodatek było stolicą prowincji, mieli do tego wszelkie podstawy. Niemałe znaczenie odgrywała także tamtejsza szkoła teologiczna z ogromną biblioteką. Jej założycielem był sam Orygenes, jeden z najważniejszych teologów i myślicieli chrześcijańskich. Uczniem tej szkoły był także Euzebiusz. W porównaniu z Cezareą Jerozolima nie miała wielu atutów. W początkach IV wieku była niepozorną mieściną, leżącą na uboczu imperium, z dala od głównych szlaków handlowych. Niegdyś kwitnące miasto nigdy nie podniosło się po zniszczeniach dokonanych przez Rzymian, którzy zdobyli je i zburzyli w 70 roku, tłumiąc żydowskie powstanie. W 135 r., po kolejnej rewolcie, cesarz Hadrian, by upewnić się, że Jerozolima już nigdy nie będzie sprawiać problemów, postanowił dosłownie zatrzeć pamięć po buntowniczym mieście. Wygnał z niego wszystkich Żydów (a wśród nich także chrześcijan) i zmienił nazwę na Aelia Capitolina, która przyjęła się i była powszechnie używana aż do VII wieku. Zlecił także prace budowlane, które na trwałe zmieniły topografię miasta. Wśród nich było usypanie wspomnianej już gigantycznej platformy, na której wzniesiono kompleks świątyń: Jowisza, Afrodyty i samego cesarza oraz forum. Na początku IV wieku Aelię zamieszkiwali głównie poganie, przeważnie weterani legionowi, a gmina chrześcijańska była niewielka. Wydawać by się mogło, że w początkach IV w. jedyną przewagą Jerozolimy nad Cezareą mogła być chrześcijańska symbolika. Przecież to w Mieście Dawida umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba Jezus, by wspomnieć tylko najważniejsze dla chrześcijan wydarzenia opisane w Biblii. Jednak, choć z dzisiejszej perspektywy może się to wydać dziwne – w końcu dzisiejsi chrześcijanie uważają Jerozolimę za święte miasto – do początków IV w. nie budziła ona większego zainteresowania wyznawców Chrystusa. Ba, do Jerozolimy podchodzono raczej z rezerwą – głównie z powodów teologicznych. Popularny pogląd głosił, że miasto odegrało już swoją rolę w bożym planie, a upadkiem i pognębieniem zostało ukarane za zabicie Chrystusa. „Upadło – jak pisał Euzebiusz – by już nigdy nie powstać”. Pierwsi chrześcijanie byli także nieufni wobec koncepcji świętych miejsc, którą uznawali za pogańską. Wreszcie istniał bardzo prozaiczny powód braku zainteresowania Jerozolimą. W niepozornym mieście nie było jakichkolwiek atrakcji, które mogłyby przyciągnąć wyznawców Chrystusa. Wszystko to zmieniło się dzięki cesarzowi Konstantynowi i przedsiębiorczemu biskupowi Jerozolimy Makaremu. To właśnie on podczas soboru w Jerozolimie zachęcił cesarza do poszukiwań grobu Jezusa i przekonał do podniesienia prestiżu miasta. W soborowych dokumentach przywódca niewielkiej jerozolimskiej gminy wymieniany jest wśród najważniejszych hierarchów imperium – po biskupach Rzymu, Antiochii i Aleksandrii. Nagle niepozorna Jerozolima zyskała w konflikcie z potężną Cezareą kilka atutów: zainteresowanie i szacunek cesarza, a co za tym idzie, dostęp do jego przepastnej kasy, z której finansowano budowę Bazyliki Grobu Świetego. Wreszcie samą wspaniałą świątynię i ufundowaną przez Helenę bazylikę Wniebowstąpienia Pańskiego na Górze Oliwnej. Czy, jak twierdzi Cyryl, dzięki zleconym przez Konstantyna pracom jednym z atutów Jerozolimy stała się także relikwia krzyża? Choć, jak wspomniano wyżej, milczenie Euzebiusza w tej sprawie może budzić wątpliwości, to mamy inne dowody, z których wynika, że to bardzo mało prawdopodobne. W 333 r. Palestynę odwiedził anonimowy pielgrzym. Ponieważ najpewniej pochodził z Galii, historycy ochrzcili go Pielgrzymem z Bordeaux. Zawdzięczamy mu niezwykle szczegółową relację z Jerozolimy. Wiele wskazuje na to, że lokalni przewodnicy oprowadzali gościa po mieście, pokazując mu miejsca, które miały mieć związek z wydarzeniami opisanymi w Biblii. I tak Pielgrzym widział wieżę, na której szatan miał kusić Jezusa, skałę, przy której zdradził go Judasz, i kolumnę, przy której uwięzionego Chrystusa biczowali żołnierze. Uwagę zwraca jednak fakt, że choć Pielgrzym odwiedził Bazylikę Grobu Świętego, to ani słowem nie wspomina, by znajdowały się w niej relikwie krzyża. Milczenie Euzebiusza i Pielgrzyma wskazuje, że wbrew temu, co twierdził Cyryl, za czasów Konstantyna Kościół w Jerozolimie nie posiadał jeszcze owych relikwii. Jednak z pisanego w maju 351 r. listu biskupa do cesarza Konstancjusza wynika, że już kilkanaście lat później prawdziwy krzyż był w tym mieście. Jeśli wierzyć Cyrylowi, wieść o tym, że niezwykła relikwia jest w Jerozolimie, szybko rozeszła się po imperium. „Dzięki tym, którzy którzy biorą z [drzewa krzyża – przyp. red.] rozeszło się ono już stąd po niemal całym świecie” – pisze biskup, sugerując, że napływającym do Jerozolimy pielgrzymom rozdawano fragmenty relikwii, by mogli je zabrać w drogę do domu. O tym, jak ogromna była potrzeba posiadania takiej drzazgi, może świadczyć historia przytoczona przez jedną z pątniczek, Egerię. Była świadkiem obchodów Wielkiego Piątku w Jerozolimie około połowy lat 80. IV wieku. Z jej relacji wynika, że rzesze wiernych oddawały hołd drzewu krzyża, całując je. Każdy ze zbliżających się do relikwii był bacznie obserwowany przez pilnujących go diakonów, bo któregoś razu jeden z pielgrzymów próbował odgryźć jej fragment. Jak widać, biskup Cyryl odniósł wielki sukces w promowaniu zarówno miasta, jak i krzyża. Wszystko dzięki umiejętnie budowanej legendzie. Jej częścią jest opowieść o odnalezieniu krzyża przez cesarzową Helenę, matkę Konstantyna, którą po raz pierwszy spisał zapewne pod koniec IV wieku biskup Gelazy w niezachowanej do dziś „Historii Kościoła”, najprawdopodobniej zainspirowany opowieściami Cyryla. Historia ta ma dwie podstawowe wersje. Jedną za Gelazym powtarzają niemal wszyscy starożytni historycy Kościoła opisujący Helenę, dodając przy tym coraz to nowe, sensacyjne szczegóły. Cesarzowa miała natrafić na trzy krzyże, ukryte w grobie Jezusa. Obok znaleziono tabliczkę (titulus) ze słynnym napisem INRI. Natychmiast pojawił się problem, jak odróżnić krzyż, na którym umarł Jezus, od tych, na których wisiało dwóch łotrów. Biskup Makary przeprowadził wówczas praktyczny test. Krzyże po kolei przykładano do ciała chorej kobiety – kiedy po dotknięciu trzeciego z kolei została uzdrowiona, obecni uznali, że musi chodzić o ten właściwy. W drugiej wersji opowieści – zapewne późniejszej – miejsce ukrycia krzyża miał wyjawić Żyd Judasz. Po przybyciu do Jerozolimy Helena wypytywała mieszkańców, gdzie może się znajdować krzyż, ale ci nie chcieli jej nic powiedzieć. Cesarzowa nakazała więc wrzucić Judasza do studni, a ten po jakimś czasie zdecydował się ujawnić cenne miejsce. Następnie nawrócił się i przyjął imię Kyriakis: ten, który należy do Pana. Ta wersja historii była niezwykle popularna w średniowieczu, bowiem powtórzył ją w słynnej „Złotej legendzie” Jakub de Voragine. Dlaczego legenda o Helenie stała się tak popularna, że nawet dziś niektórzy wierzą w jej prawdziwość? Wiele wskazuje na to, że wynikało to z polityki Kościoła i walki o wpływy, a także z chęci zadzierzgnięcia przez Cyryla dobrych relacji z władcami imperium. Tym razem z kobietami z cesarskiego rodu, które w ostatnich dziesięcioleciach IV wieku pielgrzymowały do Palestyny i lubiły się porównywać z pobożną, hojną i potężną Heleną. Chętnie też zapewne oglądały krzyż, który Cyryl usłużnie im pokazywał. Wpływowe pątniczki musiały być przecież zadowolone. Dla dobra Jerozolimy. „Fot. East News, Getty Images ” National Geographic opublikował sensacyjne badania dotyczące grobu Jezusa. Mimo zniszczeń sprzed tysiąca lat nadal istnieją oryginalne elementy konstrukcyjne. Bazylika Grobu Bożego w Jerozolimie była przez lata obiektem dewastacji. W 1009 roku została całkowicie zburzona. Naukowcy spierali się, czy obecna budowla stoi w tym samym miejscu. Ta zagadka od lat nurtowała archeologów oraz zwolenników teorii spiskowych. Badania naukowców wspierane przez National Geographic przyniosły nieoczekiwane rezultaty. Badacze twierdzą, że dzięki przeprowadzonym testom chemicznym udało się ustalić, że jest to dokładnie ta lokalizacja, która została wskazana przez ekspedycję cesarza Konstantyna, a nie jak twierdzili niektórzy, wskazana dopiero 700 lat później podczas wypraw krzyżowych. Podczas analizy ustalono, że pozostałości wapiennej jaskini znajdującej się w świątyni to fragmenty grobowca z czasów starożytnych Rzymian. Zaprawa wokół marmurowej płyty miał powstać właśnie w okresie panowania cesarza Konstantyna. Nad nią został zbudowany kościół. National Geographic informuje, że cechą grobowca jest długa półka, czyli łoże pogrzebowe, które zgodnie z tradycją było miejsce ukrzyżowana Jezusa Chrystusa. Tego typu półki są powszechne w grobowcach Żydów z I wieku. Naukowcy nie kryli zaskoczenia, kiedy podczas badań okazało się, że pod marmurem odkryto jeszcze jedną warstwę - płyty oznaczone krzyżem położone bezpośrednio na wapiennej skale. Spekuluje się, że mogą one pochodzić z XI wieku, na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów na to, że którykolwiek ze szczątków pochodził z pierwszej rzymskiej świątyni. Źródło: The Independent / National Geographic We wnętrzu grobu Jezusa Bazylika Grobu Pańskiego w Jerozolimie Fot. ODED BALILTY, AP FOR NATIONAL GEOGRAPHIC Naukowcy od dawna zajmują się analizowaniem miejsca domniemanego pochówku Jezusa. Badania mają wykazać, czy czczone od wieków miejsce faktycznie jest tym samym, w którym złożono Jego ciało. Kiedy eksperci i duchowni odsunęli ostrożnie przykrywającą je marmurową płytę, zarejestrowali za pomocą specjalistycznych urządzeń dziwne zakłócenia elektromagnetyczne. Czy to utrzymujące się do dzisiaj ślady cudownego wydarzenia, jakie miało tam miejsce w 33 r.? Wielu wierzy w to głęboko. Co ciekawe, bardzo podobne ślady odnaleziono na słynnym całunie turyńskim - nieuznawanej przez Watykan, ale elektryzującej wyobraźnię wiernych i badaczy pozostałości z czasów Chrystusa. Według popularnej teorii w ten kawałek sukna owinięte było ciało, które złożono do grobu. Jakaś niesamowita siła "odcisnęła" na tkaninie wizerunek brodatego mężczyzny. Badacze zajmujący się całunem są niemal zgodni, że taki niesamowity wizerunek mógł pojawić się na tkaninie na skutek działania jakieś formy silnej energii elektromagnetycznej (na przykład nagłego błysku światła o małej długości fali). Pozostaje oczywiście pytanie, jaki ma sens naukowe wyjaśnianie Boskiej mocy? Jak przypomina ksiądz profesor Józef Naumowicz (62 l.), naukowiec z Uniwersytetu Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, ze świadectw ewangelistów wiemy, że ciało zmartwychwstałego Jezusa nie podlegało prawom fizyki. - Jezus zmartwychwstały, obecny w inny sposób, przychodzi np. do wieczernika przy zamkniętych drzwiach. Jest w Jerozolimie i zjawia się w różnych innych miejscach. Już nie musi przemieszczać się jak zwykły człowiek, objawia ludziom w inny sposób bytowania fizycznego - wyjaśnia ksiądz profesor. Zobacz także: Ks. prof. Naumowicz: Nielegalnie skazali Jezusa na śmierć W szopce bożonarodzeniowej w centrum Bielska-Białej brakowało małego Jezusa. O zniknięciu figury poinformował we wtorek magistrat. Odnaleziono ją w oknie zniknięciu figury Urząd Miejski w Bielsku-Białej poinformował w środę po godzinie 9. "Ktoś ukradł Jezusa ze żłóbka, z naszej miejskiej szopki na Orkana/Wzgórze (pod Zamkiem). To bardzo smutne. Mamy nadzieję, że Święta Rodzina będzie jak najszybciej w komplecie" - czytamy na już się odnalazła, a w piątek od rana wróciła do żłóbka. "Wczoraj Trzej Królowie przynieśli oprócz złota, kadzidła i mirry, skradzioną figurkę Pana Jezusa do naszej miejskiej szopki. Tak naprawdę Jezusek pojawił się okienku życia Diecezjalnego Domu Matki i Dziecka na ks. Brzóski" - poinformowali zajmuje się policjaZawiadomienie o odnalezieniu figury strażnicy miejscy dostali informację w czwartek po godzinie 16. Figurka ma jedynie lekko uszkodzone palce lewej ręki."Przed powrotem do Świętej Rodziny na skrzyżowaniu ulic Władysława Orkana i Wzgórze policja zdjęła odciski palców z najważniejszej postaci szopki. Sprawa będzie wyjaśniana" - poinformował magistrat na swojej stronie dodano, "szopka od godziny cieszy mieszkańców Bielska-Białej pełnym składem". Szopka stoi w ścisłym centrum miasta, tuż przy starówce i zamku książąt Sułkowskich. Postacie mają wymiary zbliżone do naturalnych. Ustawiana jest od wielu lat. Dotychczas nie doszło do podobnych PAPŹródło zdjęcia głównego: UMBB

co znaleziono w grobie jezusa